Stanowcza reakcja PLL LOT. Pasażerowie zostawieni na Zanzibarze
Samolot czarterowy należący do Polskich Linii Lotniczych LOT wystartował z lotniska na Zanzibarze w niedzielę 9 stycznia o godzinie 23:30. W Warszawie pojawił się kilka minut po godzinie 6 rano. Na jego pokładzie nie znaleźli się jednak wszyscy pasażerowie. Część z nich została bowiem usunięta z pokładu.
Stanowcza decyzja PLL LOT. Pijani i agresywni pasażerowie zostali na Zanzibarze
Przed startem maszyny na jej pokładzie doszło do zamieszania. Z informacji przekazanych przez rzecznika PLL LOT Krzysztofa Moczulskiego wynika, że byli oni pijani, a także agresywni. Przedstawiciel polskiego przewoźnika nie podał dokładnej liczby kłopotliwych pasażerów, którzy musieli zostać na Zanzibarze. Wiadomo jednak, że decyzję o ich usunięciu podjęła załoga.
„Piłeś i jesteś agresywny? Nie lecisz. Dziś musieliśmy wycofać kilkoro pasażerów z rejsu czarterowego z Zanzibaru” – poinformował na Twitterze Krzysztof Moczulski.
Spytaliśmy PLL LOT o szczegóły niedzielnego zdarzenia, a także o to, czy pasażerowie będą mogli wrócić z Zanzibaru na pokładzie innego samolotu należącego do narodowego przewoźnika. „Uprzejmie informujemy, że według raportu złożonego przez załogę, jeden z pasażerów był pod wpływem alkoholu i zachowywał się agresywnie w stosunku do innych podróżnych. Zgodnie z decyzją kapitana rejsu, pasażer nie został wpuszczony na pokład. Wycofani zostali również współpodróżujący. Decyzję o ewentualnym powrocie samolotem PLL LOT podejmie dział bezpieczeństw” – przekazało nam biuro prasowe.
Pasażerowie mogą mieć teraz problem z powrotem do kraju. Jak poinformował rzecznik, ich bilety na niedzielny lot przepadły, w związku z tym będą musieli zakupić nowe. Te na pewno nie będą tanie. Jeżeli zdecydują się na lot z przesiadką, najtańszą opcją będzie połączenie do Paryża, a stamtąd podróż do Warszawy. Cena jednego biletu to prawie 4 tys. zł. W przypadku lotów bezpośrednich, ceny biletów zbliżają się do 5 tys. zł.